sobota, 25 kwietnia 2009

małe dopowiedzenie

Bo mi sie tu Eleflka oburzyla, ze ominalem w opisie wazna czesc mszy.
Otoz w czasie jej trwania wyszlismy na papierosa i znalezlismy sie na szczycie gorki. Bylismy naladowani emocjami wiec szybko zdecydowalismy sie po prostu zbiec na dol, by psychicznie troche ochlonac, a fizycznie rozgrzac. Nastepnie wbieglismy pod gore, co bylo juz troche trudniejsze. Potem jeszcze raz zbieglismy i wbieglismy, a potem wrocilismy do kosciola.

Niby nic, ale czy polska msza potrafilaby wywolac takie emocje?!

1 komentarz:

  1. bywają tacy, co na polskiej mszy się tak wzruszają, że na pieszo na Częstochowę uderzają ;)

    OdpowiedzUsuń